Dekatyzacja przebiegła bez zakłóceń mimo, że odcięte kawałki miały około 2 centymetrowy zapas na kurczenie (!) . Duży plus. Kolor też się nie zmienił ani nie puścił farby. Szczególnie bałam się o czarną bawełnę w białe grochy - widziałam już zdjęcia zrozpaczonych szyjących gdy po dekatyzacji czarna bawełna wyglądała jak poprzeszywana szarymi piorunami. Tanie lub niesprawdzone źródło i można się wściec. Poniekąd te właśnie zdjęcia zdecydowały o zakupach w House of Cotton - nie są na rynku od wczoraj więc raczej są bezpieczni :)
Na pierwszy ogień poszły motylki i fuksjowa bawełna w groszki. Wstępnie miała być sukienka na szerokich ramiączkach ale szybka inwentaryzacja w szafie i chwilowe obniżenie temperatury na dworze zmodyfikowały plany.
Zdecydowałam się na krótki rękawek - czyli model poniższy
model 152 Burda 9 / 2012
w rozmiarze 104
... i niestety znów musiałam modyfikować plan bo nie zwróciłam uwagi na szerokość tkaniny ( jakoś byłam przekonana, że wszystko co brałam jest szerokie na 160 cm) i spódnica nie chciała się zmieścić przy 140 cm szerokości. Nic to - poćwiczyłam ręczne modelowanie :) oraz matematykę - przeliczając to co mam na szerokość gorsu i ilość kontrafałd w równych odstępach. Wyszło ok :)
Jestem zadowolona - wykorzystałam całą szerokość tkaniny przy dzikich odstępach kontrafałd co 4,3 (!) cm i ta ostatnia, ta najważniejsza gdzie zamek łączy obie połówki - wyszła idealnie taka sama jak cała reszta!
Obsadzenie z innego materiału?
Owszem, bo pierwotnie gorset był skrojony z materiału w groszki ( stare zapasy, które leżały i czekały na wenę) i spotkało mnie to co nieszczęsne właścicielki taniej, czarnej bawełny. W czasie szycia odkryłam poplamienie na samym środku przodu - próba wyczyszczenia i wyprasowania obnażyła tragiczną jakość materiału. Ku mojemu osłupieniu - odbarwił się! Ordynarnie w miejscu czyszczenia przestał być zielony. Najpierw - rozpacz! Czas nagli, dziecko czeka, impreza w przedszkolu tuż tuż.Potem ochłonięcie - mam jeszcze coś co się nada na skrojenie góry. I w sumie radość, że stało się to w trakcie zszywania a nie już na gotowej sukience. Bo córcia, jak rasowy przedszkolak, potrafi wysmarować się lodami, czekoladą albo sokiem...gdybym wtedy próbowała to sprać i zobaczyła odbarwienie...Nie chcę myśleć. Zostawiłam jednak z tych groszków obsadzenia i ...
W przepisie Burdy rękawki podszyte są podszewką ( świetny sposób na czyste wykończenie takiego małego detalu) - ja zaryzykowałam i podszyłam swoje groszkami. Dobra decyzja - bo moim zdaniem ten element dopiero teraz nabrał charakteru i zgrał się z całą sukienką.
Za to z braku czasu zaufałam Burdzie i podkroje pach wykończyłam jak pisali - pliską ze skosu. Wygląda brzydko - znam lepsze rozwiązanie i przy okazji wymienię ten element. Wolę gładkie, niewidoczne odszycia.Pliska jest za gruba. Jestem w trakcie krojenia tuniki dla córki z takim samym sposobem odszycia i już go pominęłam.
Generalnie, mimo modyfikacji, przygód model jest wdzięczny do szycia. I wcale nie potrzeba dzianiny jak w oryginale. Jest na tyle obszerna, że materiał spokojnie może być nierozciągliwy. Nic nie ciągnie i nie uwiera.
Sukienka w całości :
i na zadowolonej właścicielce :)
No comments:
Post a Comment