Thursday, 15 October 2015

Wool princess dress

Zazwyczaj kupuję odrobinę większy kawałek materiału niż faktycznie potrzebuję.Kroję oszczędnie i w ten sposób udaje mi się zmieścić jeszcze coś dla córki. Jeszcze, póki jej wzrost na to pozwala :)

Tym razem to był resztkowy kupon wełnianej tkaniny z poprzedniego posta . Skroiłam princeskę choć nie jestem zadowolona z efektu, bo to było autentyczne wciskanie szablonu i w efekcie pasy na sukience nie biegną w ładny sposób. Jedyną pociechą jest to, że sukienka jest w rozmiarze 92/98 i noszona była już w poprzednim sezonie i zahaczymy jeszcze o tę jesień i już będzie za mała i zniknie z naszych oczu :)

Wykorzystałam ponownie wykrój nr 139 z Burdy 11/2008 




 W międzyczasie wkręciłam się w produkowanie ozdobnych spinek do włosów :) 
tu w pomarańczach...


 a tu róże i fiolety :)


Sunday, 11 October 2015

Autumn's preparations

Zimno.
Brrrr.
Jeśli patrzeć z perspektywy szafy i jej możliwości  - kiedyś bardzo nie lubiłam jesieni i zimy. I bardzo mało takich "swoich" rzeczy na tę porę roku w szafie miałam. Za to bardzo dużo przypadkowych, które dodatkowo wprawiały mnie w rozpacz.
Z biegiem lat nauczyłam się budować swoją bazę ale przede wszystkim przestałam szukać na oślep   "tego czegoś" co sprawi, że będę wyglądać rewelacyjnie. Zadziwiające, że im bardziej stawiałam na konserwatywne wybory, zgodne z tym co podobało mi się od zawsze, tym lepszy efekt osiągałam. Trudne to jednak było do osiągnięcia w czasie "późnej nastolatki" czy jeszcze jakieś 10-15 lat temu. Podobały mi się zawsze te same fasony ale jakoś nie potrafiłam tego zaadoptować na ówczesne swoje potrzeby. No i wtedy nie byłam aż tak szyciowo niezależna. Teraz po prostu korzystam :)

Obie dzisiejsze spódnice to propozycja nr 111 z Burdy 8/2012


Klasyczna spódnica ołówkowa z obniżonym stanem.Biodrówka, bardzo wygodna do dłuższego siedzenia ( np. w pracy) bo tył układa się nieznacznie niżej niż przód i nie ciśnie w pasie. Idealnie nadaje się ( tak jak Burda zaprezentowała) do bluzek z baskinką, bo obniżona talia robi miejsce dla dopasowanego pasa bluzki. Natomiast założenie klasycznej bluzki koszulowej i wpuszczenie jej w spódnice zaowocuje efektem "grubo ciosanego klocka" bez wcięcia. Rysunek techniczny może zmylić a to jednak jest biodrówka ze swoimi plusami i minusami.

Ja zrezygnowałam z ozdobnego wiązania. Obie spódnice uszyłam z wełnianej tkaniny więc obowiązkowo obie wypodszewkowałam. Dzięki temu nie gryzą, dobrze leżą i są cieplejsze :) 

Tkaniny są świetnej jakości, w pięknych tonacjach i ciekawych fakturach. Oczywiście jak na wytrawnego łowcę przystało - zdobyte w sklepie na Kopernika jako końcówki, za bezcen. Radość podwójna bo szczecinianki szyjące wiedzą, że ceny w tym sklepie bywają zaporowe, niestety.














Niech Was to cudowne słońce nie zmyli :)
Było naprawdę chłodno


Mamooo, kończysz już ?





PS. To sesja z wczoraj. Za to zdjęcia, które robiliśmy dzisiaj to był hardcore. Chcieliśmy ominąć to ostre słońce w południe...Prawie zamarzłam. O tym w następnym wpisie :)




Thursday, 30 July 2015

Impall Summer Sewing Contest Commendation

Zgłosiłam mój  makowy pokrowiec na maszynę do konkursu ogłoszonego przez firmę Impall. 
Uszyte konkursowe rzeczy miały być albo przeznaczone na lato albo kojarzyć się z latem.
Maki nadawały się do tego absolutnie.
Ponieważ można było zgłosić do trzech sztuk własnoręcznie zrobionych rzeczy postanowiłam podnieść swoje szanse dołączając letnią sukienke maxi oraz pokrowce na nożyce w kształcie lodowych rożków. Pokrowce jeszcze nie były publikowane - bedą miały osobny występ :)

Maszyny do szycia nie wygrałam ale moje prace zostały zauważone i docenione - dostałam wyróżnienie  i nagrodę niespodziankę! Super.
W natłoku codzienności zapomniałam o tej nagrodzie i kiedy wczoraj kurier zapukał do moich drzwi gorączkowo zastanawiałam się co zamawiałam i skąd .
No więc nic nie zamawiałam - to przyszła moja niespodzianka :)

Baardzo cieszę się z nożyczek. Moje miałam na dniach zanieść do ostrzenia bo już zaczynały gryźć materiał miejscami zamiast ciąć, a tu taki bonus. Nożyce Fiskars tną bajecznie.Wchodzą w tkaninę jak w masło. Po wykonaniu kilku próbnych cięć ( w tym łuków i innych zakrętasów) z zażenowaniem odkryłam, że moje nożyce powinnam daaawno temu oddać do ostrzenia. No trudno.Mam teraz zapasówki.
Z przyjemnością przetestuję też znikający pisak krawiecki. Sama bym nie kupiła. Z powodzeniem używam mydełka, czasem wspomogę się zwykłym ołówkiem. Radziłam sobie i jakoś odmiany nie szukałam ale sprawdzimy co jest wart.
Pozostałe drobiazgi przydadzą się również - sami widzicie - rzeczy będące non stop w użyciu w krawiectwie :) Żadna z rzeczy nie zdąży się zakurzyć.


 Nawet chiński przybornik - gadżet w rozmiarze mikro - znalazł szybko zastosowanie - został skradziony przez córkę jako przedmiot pożądania - jest nim oczarowana. Jak to trzylatka :)


Sunday, 19 July 2015

Sewing machine cover with poppy flowers

Żyję i szyję :)))
Dużo, dużo szyję ale nie publikuję. Mam nadzieję, że tym postem uda mi się przywrócić małą rutynę regularnego pisania.

Sama nie wiedziałam którym postem wrócić na bloga bo pojawiło się tyle rzeczy, że gdybym chciała chronologicznie nadrobić zaległości to by mnie grudzień przywitał. Zaczynam zatem letnio, bardzo letnio, kwiatami maku. Są piękne, takie delikatne i tak krótko można je podziwiać i co gorsza, w ogóle nie nadają się do wazonu. Inspiracją do makowego projektu były...niespodziewanie znalezione cudownie krwiste maki znalezione w środku betonowego miasta. Stałam jak urzeczona i gapiłam się na nie jak na ósmy cud świata. Niecodzienna to rzecz znaleźć tyle maków nie ruszając się niemal z domu, za to tachając codzienne zakupy i uważając by zagadane dzieciaki nie weszły na jezdnię.

Spróbowałam zatem, choć w części, utrwalić ich piękno na moim pokrowcu na maszynę. Maszyna stoi w kółko na stole w kuchni, biedna taka narażona na kurz, pryskanie, dotykanie małymi rączkami. dawno już planowałam zrobić ten pokrowiec ale jakoś mi natchnienia brakowało. No ale w końcu jest. I cieszy oko :)

Do szycia zużyłam 100% bawełniany kremowy obrus z Ikei ( SH of course :), poliestrową ociepline do usztywnienia oraz białą, sztywną podszewkę płaszczową. Kwiaty maku  to czerwony len z zapasów własnych.
Pokrowiec ten stał się również polem eksperymentalnym do przetestowania stopki to pikowania z wolnej ręki. Hmmm..osoby znające się na temacie proszone są uprzejmie o przemilczenie tego co mi wyszło. Ja tymczasem deklaruję, że nie będę specjalnie rozwijać się w tym kierunku. Jakoś nie zachwycił mnie ten dział szycia.Wolę pracować nad ubraniami.

Ok, oto i rzeczony pokrowiec :













Lniane kwiaty nie zostały niczym podklejone i zabezpieczone.Miały pozostać w niezmienionej formie.  A że pewnie pokrowiec kiedyś trzeba będzie wyprać - maki montowane są na zatrzaski, tak by się nie zniszczyły.